Tuesday 5 August 2014

Day Three/ Dzień Trzeci



I remember getting for the first time to Haifa in Israel, it was really hard to manage with all the heat, strange language and alphabet, my credit card was not working either, I needed a few days to put myself on a proper track and plug in. This time it seems to be easier.
Each Great City has or had it's market. Apparently most developed countries got rid of their market replacing it by shopping malls, outlets, etc. Great cities of developing world still have their booming and vibrant markets, if you just walk around istanbuli Gran Bazar, mexican La Merced or Chandi Chowk you will find yourself in a parallel reality.
Chandi Chowk flows a river of people, rickshaws, tuk-tuks, horses, porters... old tables bend under the weight of colourful silks, polyesters, a homeless sleeps in a muddy gutter, a step ahead some is selling a grilled corn, there is small mosque and a bigger shrine with a beautiful plaza, where you have to take your shoes off to not offend Allah, some is scamming you, other vendor is trying, and selling you, some  dates, cucuma, nuts, dried fruits, tea from Assam,a  five year old girl carrying a few months old baby is begging for money, a hindu temple, a lady in sari stepping out of her new SUV, few young guys cooking rice on the street, more beggars. Complete chaos.


Poverty is very photogenic.
It isn't for me anymore. Living in a third world country as Mexico, I tried to understand people living in slums and investigate reasons, well it wasn’t that strange there. Maybe one day I'll try to find some solutions. How to accelerate de-slumming of megalopolis? What are the triggers?
Finally a slum is just a state, which is going to change in a regular, healthy part of any city, just look at Ciudad Neza in Mexico which by many, how haven't been there, is consider a slum. Once there are all city services and public transport there are rapidly changing and reacting to a new situation, becoming safe and better place to live. Watching poverty as a curiosity, taking picture of slums I found pretty annoying








Dzień Trzeci/ Km 0/ Old Delhi


Każde wielkie miasto ma lub miało swój wielki bazar. Wydaje się, że to zanikanie handlu nieformalnego jest znakiem "cywilizowania się". Bazary, targi, rynki o których pisze świetnie Aleksandra Wasikowska w książce Architektura Cienia, zniknęły już właściwie z mapy Europy. Nasz, Stadion Dziesięciolecia, zastąpiły galerie i centra handlowe, outlety, Marki, Raszyn, Tuszyn. Wielkie Miasta rosnącego świata ciągle mają swoje bazary- Grand Bazar w Istanbule, La Merced w Meksyku czy Chandi Chowk w Delhi. Osieroceni, w podróży, zawsze z przyjemnością wracamy na targi, aby poczuć ten kilmat, potargować się, powąchać nieznanych przypraw, dotknąć jedwabnych materiałów z dalekich krajów. 

Chandi Chowk płynie powolną lecz burzliwą rzeką ludzi, rikszy, tuk-tuków, koni, wołów, tragarzy. Zniszczone stoły uginają się pod wielobarwnymi szpulami jedwabi, poliestrów, obok w rynsztoku śpią bezdomni, krok dalej ktoś sprzedaje grillowane kukurydze, jeszcze dalej mały meczet i świątynia, gdzie musisz zdjąć buty i okryć ramiona, obok rozkopy, ktoś inny naciąga Cię na niepotrzebne rzeczy, dalej pistacje, daktyle, żółta kurkuma, czarna herbata z Assamu, kilka walczących bezdomnych psów, znów sklep cynamonowy, pięciolatka ze swoim rocznym bratem na rękach żebrająca o pieniądze, pani w sari w wielkich okularach z ogromnym napisem Prada wysiada ze swojego SUV-a, świątynia hinduistyczna, ktoś chce zrobić sobie z tobą zdjęcie, ktoś sprzedaje mango lassi na ulicy, dorabia klucze, grupa młodych tragarzy gotuje ryż. Chaos. Skusiły mnie nerkowce i daktyle.

Delhi to miejsce gdzie świetnie współżyją ze sobą dwie wielkie religie świata- monoteistyczny islam odłamu sunnickiego oraz hinduizm. Hinduzim jest wszechobecny w życiu jego wyznawców, religia jest ważną i nieodłączną częścią życia, natomiast islam szuka miejsca dla swoich wyznawców, tak powstały wielkie i piękne świątynie- tu w Delhi Nizamuddin Darah oraz Jama Masjid. Wejście do meczetu czy na teren świątynny zaczynamy zawsze od zdjęcia butów, które w islamie uważa się za brudne i niegodne do stanięcia do modlitwy przed obliczem Allaha. Jama Masjid, zbudowana z czerwonego kamienia, dumnie wynosi się nad miastem zaznaczając obecność islamu w mieście, widać ją nawet zza wysokich murów Lal Quila'y ( Czerwonego Fortu). Zbudowana jeszcze w czasach cesarza Shah Jahana w połowie XVII wieku jest największą świątynią muzułmańską w kraju, tysiące wiernych zbierają się tutaj by uczcić początek i koniec Ramadanu.



Italians in the mosque/ Włoszki w meczecie.

No comments: