Saturday, 16 August 2014

Day Eleven/Dzień Jedenasty


Day Eleven/Km 1358/ Chandigarh
Aparently India can be well organized and clean.
It has started in 1947 when India and Pakistan got Independence, north states and nation of Punajb and Haryana needed a new capital. A team of american architects got invited to design a new town close to the village where Chandi was worshipped, apparently they couldn't fullfill the expectation of authorities. Le Corbusier got the call.

One of the greatest architects of all the time, the one that has changed thinking about architecture, moved it foreword, worshipped by the students got a new amazing task to built a new capital city in India. This was a great chance to prove all his statments.
When I got to the old train station, outside of the town, it was messy as everywhere in India, but then one we enter a perfect Grid it all got overorganized. Clean wide streets with bus lanes, divided by a green line, lawns with line of trees, sidewalk and bikepath, where in India mostly you would have a general line for all kind of transport.

 All the city is divided into numerous sectors, 800x1200m, each sector in subsectors. Sector 17, called a city center, is conformed by a great concrete square surrounded by numerous shops, cinema and one restaurant, in Sector 43 we will find bus station, sector 9 is for local goverment while sector 1, of course, is for the state goverment, there is one with hotels only, one with museums...City Zoning was not our favourite. Sixiteis Utopia thinking left us without water and food for couple of hours, finally we found some illegal food stalls where we could buy some water, but it was madness. Great experience to get convinced myself once again that city zoning is just a mistake.

The city was built following four principles Circulation, Working, Living and Care of Body and Spirit. Considering this rules Le Corbusier proposed a linear park along the river that was crossing the city south-west to north east, finishing in the Capitol Complex.
Sector 1 as I wrote was built for a new goverment of two states, it was the next Corbusier's great manifest. Three building got situated in a great garden- over the years and due to security they got divded now. Secretariat is a massive, ten floor, grey, concrete building which fulfills some of his Five Points, like an amazing roof garden which overviews the building of High Court and the Assemblies of Punjab and Hayrana. The super concrete building of Assembly gives you the feeling that you are in the goverment building, dimmed light comes only through small horizontal windows, great concrete ramp leads to The Assembly Hall, great parabolic-like structure.
I went to Chandigarh full of curiosity if the city can be founded in the middle of nowhere, if one person can build it, if it works. I must admit I am pretty amazed by the worked of the great Le Corbusier, he proves that India can be a clean and organized country, maybe sometimes overbureaucratic. A great lesson!







Dzień Jedynasty/Km 1358/Chandigarh

Wszystko zacząło się w 1947, kiedy Indie i Pakistan wywalczyły niepodległość, północne stany Punjab i Haryana potrzebowały nowej stolicy. Rząd zdecydował aby zaprosić do współpracy zespół amerykańskich architektów, wśród których był urodzony w Warszawie Matthew Nowicki, niestety nie sporostali oni wymaganiom ówczesnego rządu. Telefon zadzwonił w pracowni Corbusiera.
Jeden z największych i najważniejszych architektów był już wtedy bardzo rozpoznawalny, jego teorie i czasami kontrowersyjne projekty budziły dyskusję w architektonicznym świecie. Taka propozycja była świetnym sposobem na udowodnienie jego radykalnych teorii i wybudowaniu całkowicie modernistycznego miasta, począwszy od planu aż po budynki.

Kiedy wysiadłem na starym dworcu kolejowym, wyglądał dużo lepiej niż inne w tym kraju, dość czysty, dużo ławek z nierdzewnej stali, brak nieznośnego smrodu i jakiś ogólny porządek zapowiadał już, że jestem w innych Indiach. Przekonałem się już jadąc do hotelu w Sektorze 23. Szerokie aleje, z wydzielonymi bus pasami, odziela pas zieleni, krótko wystrzyżone i zadbane trawniki ocienia szpaler wysokich drzew a za nim oprócz zadbanego chodnika ścieżka rowerowa - modelowy przekrój ulicy, nawet dla współczesnego miasta. Zatoczki wjazdowe, za nimi parking przed budynkami, wszystko świetnie oznaczone i przestrzegane. Od razu mogłem odetchnąć spokojnie, nie będzie rozczarowania, praca mistrza doskonale ułożyła indyjskie społeczeństwo.
Miasto zostało podzielone na wilelkie sektory, każdy mierzy 800 na 1200 metrów, podzielone na mniejsze części wewnętrznymi ulicami, do każdego z nich można dostać się jedynie przez jedną z czterach ulic wjazdowych. Sektor 17, to centrum miasta. Trochę bezduszny, betonowy plac, otoczony setkami sklepów (kolorowy krzyk reklam i szyldów przypomina nam, że jesteśmy w Indiach) pełen jest ludzi, słychać gwar i śmiech, Sektor 43 to dworzec autobusowy, Sektor 9 mieści instytucje miejskie- policję, urząd miasta. Sektor 1 zwany Capitol Complex to popisowe dzieło Le Corbusiera- Zgromadzenia Punjabu i Haryany, Sąd Najwyższy oraz kafkowski Sekretariat.

Kafkowski? Żeby wejść i zwiedzić budynki Le Corbusiera zostaliśmy wciągnięci w biurokratyczną maszynę Chandigarhu. Po tym jak pierwsza policjantka odesłała nas do okienka z przepustkami, tam dali nam adres gdzie możemy uzyskać przepustkę, na recepcji panie wysłały nas do infromacji, infromacja do Urzędu Turystyki, ten po wnikliwym sprawdzeniu paszportów i spisaniu wszystkich danych dał nam, jakby się wydawało przepustki. Wróciliśmy do okienka, tam po kolejnym sprawdzeniu paszportów, zrobieniu zdjęć, dali nam kolejną przepustkę, pani (ta co nas odesłała na samym początku) zaprowadziła nas do kolejnego funkcjonariusza, ten zabrał na, omijając główną kontrolę, do pokoju kontrolnego, tam (to jest już krok siódmy) kolejny, wyższy stopniem oficer wziął od nas paszporty i wystawił kolejną przepustkę, wraz z jego podwładnym udaliśmy się do kontroli, którą minęliśmy, potem pojechaliśmy na szóste piętro, tam w pokoju pełnym biurek i papierów, otrzymaliśmy kolejną przepustkę (krok dziewiąty, minuta 82).

Widok z dachu szarego, betonowego Sekretariatu był imponujący, w oddali góry, przed nimi regularna siatka miasta z drugiej strony budynki sądu i parlamentów. Budynek wypełniał przynajmniej dwa z pięciu corbusierowskich punktów zasad budowania budynków. Parlament dawał wrażenie potężnej i władczej instytucji, pośrednie światło wpadające do głównego hallu nadawało wnętrzu specyficznego klimatu, sama sala obrad przykryta parabolicznym kominem była spokojna i bardzo przestrzenna.

Pojechałem do Chandigarh jako architekt, student wielkiego mistrza, pełen obaw, że nasza europejska architektura nie jest w stanie zrozumieć indyjskiej myśli, temperamentu, sposobu życia, że miasto zostało zniszczone. Okazało się odwrotnie nasza przewaga cywilizacyjna w budowaniu miast pozwoliła zbudować strukturę czystą, zorganizowaną i łatwą w zarządzaniu, być może zbyt uporządkowaną. Trudno zgodzić się ze strefowaniem miasta-na części handlowe, pracy, mieszkania, urzędowe. Chandigarh wywiera wrażenie chyba na każdym, nie tylko architekcie i jest obowiązkowym punktem podczas wizyty w Indiach, nie ze względu na budynki, ale na eksperyment socjologiczny, który tam się odbył i odbywa, żeby zrozumieć te kraj lepiej.





No comments: