Wednesday 29 June 2011

El Remate









El Remate, to cicha i spokojna osada polozona w pol drogi pomiedzy Tikal (najwazniejszy kompleks swiatynny Majow w kraju, o ktorym nie pisze) i Flores (dosc rozczarywujace miasteczko na wyspie, ktore na mapie wyglda znaczenie zgrabniej i czarujaco).
Zapewnia dlugie i powloczyste zachody slonca nad gladka tafla jeziora, pobudki na dlugo przed switem przez ptasie radio, konne przejazdzkiw pelnym sloncu nad lagune pelne krokodyli, dzika nature, i mam wrazenie prawdziwa, nieturystyczna Gwatemale. A Doña Tinta serwuje najlepsze gwatemalskie sniadanie a porcje mam wrazenie zaleza od wzrostu jedzacego:)

El Remate is on the way to Tikal (the Mayan temple complex in the country, that I have visted but you better ask other how they like it), if you wanna enjoy nature and Peten this is the place for you.
Time is counted, once again, only by sidelong sunsets and before-dawns with very, very active birds (it is said that in Peten they have 350 spieces of birds, let just 20 to frolic in the morning ). If you dare you can go horsback riding in the crocodiles laguna, or to the rain forest where mosquito to human ratio is 1000000 to 1, at least. This is the best Guatemala countryside I have seen, not spoiled by tourist and easy to talk with locals and... Doña Tinta who serves the best guatemalan brekfast ever:)

Monday 20 June 2011

Semuc Champey & Maya










Semuc Champey znane jest z zespolu naturalnych basenow z gorska woda polozonych naturalnym moscie z piaskowca. Tysiace a moze miliony lat temu rzeka wydrazyla w skalach jaskinie i dzis przeplywa pod tymi basenami. Rzeska woda zacheca do plasow, skakania i nurkowania, i jest tym czego potrzebuje kazdy po prawie godzinnej wedrowce a czasami wspinaczce przez wilgotny i parny las podzwrotnikowy. Dziesiec kilometrow od Semuc Champey lezy Lanquin, z popularnymi w calym kraju grotami. Same jaskinie nie robi moze piorunjacego wrazenia, ale przed wejsciem spotkalismy grupe Majow, ktora odprawiala swoja ceremonie(foty) Dzis rzad, a moze wladze Parku Narodowego nie pozwalaja im uzywac jaskin do tradycyjnych modlitw i obrzedow, a kiedy sie tam tylko pojawia wejscia strzega dwaj uzbrojenia straznicy. Zobaczyc taki obrzadek jest bardzo trudno i normalnie zdjecia sa zabronione, mozna zwyczajne dostac porzadnei w nos ale moj przewodnik twierdzil, ze tym razem nie ma problemu....
Musze wsponiec teraz o roku 2012...
Rok 2012.
Wedlug kalendarza Majow, to wtedy ma nastapic koniec swiata. W Gwatemali, szczegolnie w poludniowej czesci czy Altaverapaz, tam gdzie wiekszosc stanowi ludnosc rdzenna ma to wydarzenie kompletnie inny wydzwiek, ludzie w to szczerze wierza.
Z drugiej jednak strony rzady Meksku i Gwatemali zwietrzyly w tym niezly interes i przygotowaly program obchodow roku 2012, oczekujac milionow turystow.

Semcu Champey is known for its natural limestone bridge with fresh, mountain water. Thousands years ago river Polochnie(?) hollow caves, and now murky river passes under crystal water of the bridge. It is such a pleasure after a long hike through hot and humid rainy-forest just jump into fresh water and enjoy the rest of the day.
Just 10 km away from Semuc lies National Park of Lanquin known for its ok, just ok, caves. The trip will be worthless, I must admit, if I haven't seen Maya people officiating by the entrance. The Guatemalan authorities prohibited them to pray in the caves! I should mention year 2012, because here it means something.
If you aver hard about Mayan Calendar, the original is now in Archeological Museum in Mexico City, you must have heard that it finishes in 2012, and Maya believe that this is the end of the World. Since in Guatemala (btw. called Corazon del Mundo Maya-The Heart of Maya World) are a lot of Maya continuing their tradition it is the important date.




Rio Dulce







Podroz z Utily do Puerto Barrios byla dluga, bardzo dluga, siedem przesiadek i znow diabelsko kolysalo na katamaranie. Ale to nie Puerto Barrios bylo celem mojej podrozy. Nastepnego dnia rano tuz o swicie poplynalem lancha do Livingstone-osady garifunskiej.

Garifunczycy
inaczej Garinagu, mieszkancy Livingstone i Belize, potomkowie afrykanskich niewolnikow przywiezionych tu przez brytyjczykow w XVIII wieku. Daja oni kompletnie nowe oblicze Gwatemali, jeszcze bardziej zrelaksowane, ale tez co bardzo wazne pogodne i radosne. Z Afryki przywiezli ze soba muzyke-magiczne bebny; pyszne jedzenie-chleb kokosowy i placki bananowe.

Z Livingstone ruszylem dalej na poludnie z biegiem rzeki Dulce (na zdjeciach) z przystankami w goracych zrodlach, na ptasiej wyspie i w lagunie kwiatow. Mialem zostac gdzies tam, posiedziec dwa dni i ruszac na poludnie, ale ilosc komarow zmienila moje plany radykalnie i poplynalem dalej na poludnie przez El Estor i Teleman do Coban.
Jak juz wczesniej wspominalem czas w Ameryce Srodkowej mierzy sie inaczej. W Gwatemali odkrylem pewna zaleznosc, ktora na wlasne potrzeby nazwalem
Gwatemlskim Wspolczynnikiem Czasu(GWC).
Podroz z Rio Dulce do El Estor miala trwac 20 minut, u celu bylismy po 35 minutach (20/35=0.57); z El Estor do Teleman mialo byc dwie moze dwie i pol godziny, dojechalem po trzech i pol (120/210=0.57) i ostatnia czesc miala trwac trzy i pol dojechalismy prawie w szesc godzin (210/350=0.6). Grrr!
GWC= okolo 1.6
Nastepnego dnia jadac do Semuc Champey uzylem mojego wspolczynnika i sprawdza sie:)
Po ciezkim i dlugim dniu (drugim w podrozy) padlem, nastepnego dnia mialem zobaczyc Semuc Champey i Grutac Lanquin.

Way from Utila to Puerto Barrios was really long, I had to change buses 5 times and there was a very bumpy boat ride. Puerto Barrios was not my destination though, it is just place, very odiouse place, form where you can take a ferry to Belize or lancha to Livingstone, Garifuna village by the Amatique Bay.
Garifuna
Called Garinagu or Black Carib, people of Livingstone and Belize, descendants of African slaves brought here by English in XVII century. Garifuna shed a new light on Guatemala, they are more relaxed and damn happy. From Africa they brought music- drums and drums, amazing cuisine-coconut bread and banana cake and easiness .
From Livingstone I took one more lancha to get to Rio Dulce. Originally I planned to stay in a finca by Rio Dulce, but in a wet season mosquito are more hungry, so I continue to Rio Dulce (town), from there to El Estor, Teleman and finally to Coban.
I already mentioned that they measure time in a different and unique way here, in Guatemala I found a special factor that describes it and I called it
Guatemalan Time Factor (GTF).
Travel from Rio Dulce to El Estor should take about 20 minutes it was 35 (20/35=0.57); from El Estor to Teleman maximum 2.5 h, I arrived there after 3.5 hrs(120/210=0.57); and finally form Teleman to Coban it took almost six instead of three and a half(210/350=0.6).
GTF=1.6
If you use it it should be more less correct:)
I checked it the next day traveling to Semuc Champey, yeah it works!
After a very long day I got to Coban...next day I am heading to beautiful pools in Semuc Champey and mystic caves in Lanquin...


Sunday 19 June 2011

Las Islas de Bahia







the last 2 pix is the 2nd best bar in the world called Treetanic/
drugi najlepszy bar swiata Treetanic



Gdzies na Morzu Karaibskim 25 mil morskich od Hondurasu na atolach koralowych leza Wyspy Bahia..wlasciwie juz nic nie powinienem dodawac...
Utila to najblizej ladu polozona wyspa otoczona
cayos*. Niektore z nich juz doczekaly sie stalych mieszkancow, a niektore po dzis sa cudownie bezludne (ba, w promocji mozna sobie wynajac wyspe na dwie doby juz od niecalych 20$ za noc!).
Zeby dostac sie na Utile sa dwie drogi. Pierwsza wygodniejsza samolotem linia SOSA. Ale tu pojawia sie magiczne slowo mañana, czyli polecimy dzis jak bedzie wystarczajaco duzo chetnych, jak bedziemy mieli paliwo, jak pilot bedzie trzezwy, jak nie dzis to mañana. Drugi sposob, pewny, to Utila Princess czyli katamaran. Po wejsciu na poklad, ktorego od razu przypomina mi sie:
kolysal nas zachodni wiatr,
i fala zmyla zagle (...)
dziesiec w skali Beauforta
Po zejsciu z Ksiezniczki kady mial objawy choroby morskiej.
Wiedzialem, ze na wyspie mieszka wielu
expatow** ale ilosc bialych twarzy (tu zwanych chele- anagram slowa leche, czyli mleko) bardzo mnie zdziwila, i wtedy dowiedzialem sie kim sa Kreole.
Kreole
Dawno temu na wodach Morza Karaibskiego krolowali piraci, jednak wielu z nich po latach tulaczki postanowilo sie osiedlic, i to wlasnie od nich pochodza Kreolowie z Wysp Bahia. Wygladaja jakby wczoraj przechadzali sie gdzies w Poludniowej Walii czy Szkocji. Angielski ciagle jest tu jezykiem dominujacym, ale ma on inny smak, jest taki zrelaksowany, wolny, figlarny; Kreolowie mowia jeszcze po hiszpansku i przede wszytkim po kreolsku.
Nastepnego dnia aby uciec od zgielku (sic!) Utily prosto udalem sie na Jewel Cayo. Wysepka malutka, mieszka na niej nie wiecej niz 80 osob, ale ma siedem kosciolow (w ostatnich latach w krajach Ameryki Srodkowej na sile przybiera ruch ewangelicki) roznych odlamow chrzescijanstwa! Prad jest drogi, produkowany przez generatory na rope, a dostawy z jedzeniem przyjezdzaja raz na tydzien we wtorki, wtedy widac wszystkich uradowanych niosacych zdobycze: mango, ananasy, awokado; w srody mozna kupic swieze bulki z cynamonem, a dzien pozniej z rodzynkami... I tak zycie toczy sie powoli. Cykl dnia wyznaczaja wschody i zachody slonca, tygodnie dostawy, a lata pora deszczowa i sucha. Zegarki prosimy zostawic gleboko w plecaku.
Dni uplywaly mi na nurkowaniu, czyms co robilem wczesniej, jak sie okazlo nielegalnie, bo bez patentu nie mozna nurkowac! Co najbardziej cieszy podczas nurkowania? Rekin i zolw, wtedy to powietrze w butli szybciej sie konczy, gubi sie swojego partnera i nurkuje sie zdecydowanie za gleboko...Delfiny udalo mi sie zobaczyc jedynie na odleglosc pieciu metrow pod woda, zwialy w czeluscie jak zobaczyly chmare ciekawskich nurkow, by pochwili pojawic sie na powierzchnii, jak juz odplywalismy i odprowadzic nas przez najblizsze dziesiec, bezcennych, minut... do konca dnia z twarzy nie schodzi usmiech. Nie chcialo mi sie wyjezdzac, ale coz nowe przede mna a na nurkowanie przyjdzie pora w Belize!
____________________________________
*tu pojawia sie problem natury lingwistyno-translatorskiej, bo slowo cay, cayo nie ma polskiego odpowiednika; to mala, nisko wyniesiona, piaszczysta wyspa utworzona na koronie rafy koralowej; wyspa koralowa?
**expat to pojecie chyba malo znane w jezyku polskim, to imigranci, ale raczej tacy, ktorzy wyjechali ze swojego kraju na jakis (blizej nieokreslony) czas zeby doswiadczyc zycia w innym kraju, najczesciej sa to przedstawiciele wolnych zawodow lub emeryci.

Somewhere surrounded by turquoise water of Caribbean Sea on Barrier Reef are Bay Islands. Shall I add more?
Utila is the backpackers island, just 20 nautical miles from the mainland, surrounded by beautiful cays: Jewel, Diamond, Crystal... Most of them are uninhabited and you can easily rent one from 20$ per night. Fancy?
There are two ways getting to Utila. First, fast (?) and comfortable is with SOSA airlines. There is a but. The plane might leave, it depends on if there is enough people to go, if the Capitan is sober and many other unexpected factors. The other more reliable is the ferry, called Princes Utila. The catamaran is small, so it is very bumpy cruise, after which everyone seems to have a serious seasickness.
I knew that island is full of expats, but amount of leches (in Latin America they call us differently, whites, gringos, and leches which is an anagram of world leche-milk) welcoming on the island was terrifying. Welcoming, well they were trying to take us to their hotels or diving shops. After a while I realized that they are not gringos at all, they are Creole.
Creole
Years ago pirates rule the Caribbean. But after years of roaming some of they decided to settle, but for a Gods sake not on Great Britain, they stayed on Bay Islands. Today theirs descendants form Creole culture.
To runaway form golf buggies and roar of a town I took a ferry and I went to Jewel Cay. Teeny, tiny isleta just 20 minutes off the Utila, with population about 80 people. No doubt you can call this place remote, they produce electricity with diesel generators, the food supplies come once a week and this is an event. Every Tuesday just afternoon couple of small boat brings fresh fruits and vegetables, meat, rice and beans and a lot of cola. You can see happy housewives carrying sweat and ripe mangos, huge pineapples or green avocados and kids running with cold cola... Time passes here differently, no one counts hours, they have no meaning, only sunset and sunrise matter, wet and dry season... You can leave your watch deep in your backpack you will wake up with the sun and fall asleep with the first stars on sky (even if it is just nine)...
The main reason you go to Utila is diving. The diving society create here unique, in a divers world, atmosphere, more like surfers spots, with all night open bars, parties, drinks...
What makes a diver happy? For sure seeing turtle, eagle ray or ultimately shark, and bigger means better. Suddenly your gauge shows that you are low on air, you lose your buddy, and you go to deep. But you will never forget your first turtle or whale!
I could have stayed there much longer, but there is more to discover, more places to see and finally more places to dive including the place, called Blue Whole...




Tuesday 7 June 2011

Isla de Omepete









W bajkach pisza, ze za siedmioma gorami, za siedmioma lasami, za siodma rzeka ... tymczasem na prawdziwie basniowe polozenia ma Wyspa Ometepe, na Jeziorze Nikaragua, pomiedzy Atlantykiem a Pacyfikiem, wieki temu uformowana przez wybuch blizniaczych wulkanow Maderas i Concepcion. Dzis zamieszkana wlasciwie tylko przez indian wywodzacych sie z plemion Majow w wielu miescach zachowala dawane zwyczaje i dziewicza przyrode.
Na wyspe docierma lancha i udaja sie do ekohotelu, gdzie serwuja kuchnie Nica... czyli ryz i fasola ( arroz y frijol to chyba najpopularniejsze danie krajow Ameryki Lacinskiej), pyszne kompot (?) z marakuji, i natamales :)
Drugiego dnia pobytu na wyspie wybralismy sie nad wodospady. Mialy byc jedynie trzy kilometry marszu, jak sie okazlo tak, trzy kilometry ale od wejscia do parku, i to chyba byly najdluzsze trzy kilometry w moich zyciu. Gdy weszlismy w gesty las tu zwany dzungla, zrobilo sie nieco ciemniej i bardzo, ale to bardzo goraco. Na drzewach wisialy dojrzale mango (my w polskim mamy tylko jedno okreslenie na mango, tu jest kilka a moze kilkanascie gatunkow), soczyste awokado a na dzrewach tabliczka (w 6 jezykach)- co nie twoje nie bierz! (jedynie we francuskim napisali nie kradnij:) co by napisali po polsku jestem ciekaw) Po pol godziny drogi w oddali zaczelismy slyszec wyjce (taki duzy gatunek malp) a nad glowami pojawily sie szybko przemykajace kapucynki, od razu usmiech pojawil sie na mojej stryranej wspinaczka buzce. Wreszcie doszlismy, ukryte w waskiej doline Cascadas de San Ramon sa olsniewajace. Po dlugiej wedrowce kapiel w orzezwiajacym wodospadzie byla ogromna przyjemoscia.
W drodze powrotnej spotkal nas okrutny deszcz, dobrze ze udalo sie zlapac jakiegos dzipa, ktory laskawie (za 2 dolary, podroz za jeden usmiech na wsyspie jest niemozliwa) wzial nas na kipe i wyrzucil blisko hostelu, wrocilem totalnie mokry. Coz pora deszczowa trwa w najlepsze.

Isla de Ometepe is a sort of a place that belongs in a fairy tales or fantasy novels ( Tolkien would love it!), an island formed by twin volcanoes rising out of the Nicaragua Lake.
I got there by
lancha, and then 2 hours ride to get to eco lodge...uuuu.... they are sustainable, thay work for community and they have very good chef! I tried more of Nica cuisine and must say it it really good! Passion Fruit juice and natamales are my pick!
No doubt the best you can see on the island are
Cascadas de San Ramon, hidden deep in the mountains and surrounded by cloud forest. They said it is just 3 km and I must say once again that 3 km in Europe are much shorter than here. The hike was exhausting it was very hot and humid, but worth it. Jungle is beautiful, we are in mango and avocado season so trees were sugging with ripe and sweet fruits!After half hour we spot a group of capuchin and heard howler monkeys.
The waterfall is stunning. Bath in a cold water was
everything I need! Clouds were covering the very top of it so it looked like water was falling from the sky.
On the way back heavy shower caught us,
fortunately we catch a jeep that drove us almost to the hostel. We were soaking wet. Well we are in wet season.

San Juan del Sur & Playa Maderas












Jeszcze raz wyruszylem w poszukiwaniu najladniejszej, najpiekniejszej, najcudowniejszej, najbardziej bajkowej, najcud-miod-i-malina plazy do San Juan del Sur, i wyszlo jak zwykle. Zatoka, w ktorej lezy miasteczko, kiedys musiala zachwycac. Dzis miejscowi wzdluz plazy postawili karlowate restauracje, pastiz architektury regionalnej a wzdluz brzegu prowadzi, popularny w krajach latynowskich, betonowy, zaniedbany malecon ...
Mimo to, miasteczko jest pelne hedonistycznych turystow, i tu wiekszosc to goscie ze Stanow, ktorzy przyjechali oddac sie wszelkim przyjemnoscia i stajac sie czestokroc powodem do wstydu.
Na polnoc od San Juan lezy plaza Maderas. Jestem prawie usatysfakcjonowany. Na plazy jest hostel i bar, i gdy tylko turysci wroca do miasteczka zostaje tam dziesiec osob sam na sam z Pacifikiem. Chyba najwazniejszym wydarzeniem dnia jest zachod slonca, kiedy to wszyscy wychodza na plaze, siadaja i ogladaja niezwykly spektakl. Najpierw jak slonce powoli schodzi na dol i niebo mieni sie na pomaranczowo a potem rubinowo, po chwili szybko biegnie do horyzontu, zeby zniknac na kolejne dwanascie godzin. Po zachodzie, kiedy powoli czerwienie ochladzaja sie do fioletow, po drugiej stronie zatoki zaczyna zapadac spokojna granatowa noc. Za chwile na niebie zaczna pojawiac sie pierwsze gwiazdy.
Po prawie godzinnym przedstawieniu wszyscy ruszaja na kolacje.
(tu Adrian zrobil sie romantycznym...buahahaha)

Dalej ruszam na Isla de Omepete.

Since I remember I am constantly looking for the most magical, amazing and stunning beach. Lying by the Pacific is a significant predominance. San Juan del Sur, for sure, used to have one of the beaches, with wide stripe of the sand and shallow turquoise blue water. Unfortunatelly locals destroyed it building concrete and repulsive malecon, grotesque quasi-regional bars and out scaled fisherman port... Even though, the town enjoys popularity, though most of the visitors are annoying drunk partygoers from North America looking for a very cheap fun. Sorry.
Half hour ride from San Juan, hidden in a bay and surrounded by a dramatic rocky coast lies virgin and def amazing beach called Playa Maderas. After shuttle takes all the tourist back to the town, there are only few people left.
The most important event is a sunset, everyone comes to watch it. The colors are changing smoothly starting from oranges and carmines than when sun set cooling down to magenta and ultramarine...
Just after that stars appears on the dark blue skies. Everyone goes for a dinner.

After that I am going to Isla de Omepete.

Friday 3 June 2011

Ashboarding








tu narracja wydaje sie zbedna, akcja wartka i gwaltona, siniaki nabite, przezycie niezapomniane
narration unnecessary, plot swift and rapid, few bruises, unforgettable

Leon czyli Lew/ Leon means Lion








Po niewaskich dniach spedzonych w Salwatorze ruszylem na poludnie, do Nikaragui. Odleglosci w Ameryce Centralnej liczy sie nie w godzinach ale w dniach lub dobach. Nawet jesli mam do przebycia 320 km to musze na to poswiecic przynajmmniej dzien! Niestety autobusy noce nie kursuja, poza kilkoma, i tu na palcach jednej reki mozna policzyc. Po calym dniu spedzonym w autobusie docieram prawie do celu Estelì, sennej robotniczej miescowosci jakies 100 km od granicy z Hondurasem, tak jak spojrzycie na mape, zeby dostac sie z Salwatoru do Nikaragui trzeba przedsiewziac, niebezpieczna i mordercza podroz przez 2 granice, 7 gory i trzy lasy i chyba jedyny w tej czesci swiata tunel... Na miejscu dowiaduje sie pierwszej niewatpliwie frapujacej rzeczy: w Nikaragui ulice nie maja nazw... i teraz badz tu madry... Ludzie podaja kierunki wg pewnych punktow orientacyjnych, dla przyjezdnego nie jest to problem jesli punktem orientacyjnym jest kosciol z wieza, gorzej jak to jest zaklad fryzjerski gdzie wczesniej bylo przedszkole, i wszyscy mowia, ze przy przedszkolu skerc w lewo i potem jeszcze dwa kwartaly prosto i juz jestes...
Zdziwnony, wyruszam za piania koguta do celu upatrzonego dzien wczesniej.
Moj przewodnik twierdzi, ze w Niakragui dwa miasta od zawsze rywalizowaly o prym, Leon i Granda, robily tez na lewo hiszpanow, budujac wieksze katedry niz byly w planach, wyzsze palace... Dzis widac dawny blask i splendor, ale przez lata zapuszczone maisto niszczeje i updada powoli... a szkoda Pierwszego wieczora, tak kolo szostej, zaczelo padac, mysle sobie pora deszczowa spoko, popada ze dwie godziny i amen. Po godzinie woda zaczela wylewac sie z ulic na chodniki ( zwazcie, ze tu chodnik jest przynajmniej 20 cm wyzej niz jezdnia) i zaczyna padac mocniej i mocniej, grzmiec i blyskac sie... w kafejce siedzialem dwie godziny, z czego godzine bez swiatla, bo wylaczyli zasilanie, w kinie dwie i pol... i ciagle pada. Do domu wracalem brodzac w strumykach plynacych chodnikami... padalo do szostej rano.. a potem jak z rana przygrzalo i znow trzydziesci piec kresek...
Nastepnego dnia czekal mnie ashboarding czyli taki snowboarding tylko, ze zamiast sniegu byl pyl wulkaniczny. Jazda!
KARTKI: Obiecuje kartki. Wyslijce mi meja z adresem albo napiszcie na feju i juz leca. Zreszta czesci i tak juz wyslalem, a niektore nawet doszly!

In (Central) America they measure distance differently, saying rather 12 hours than 320 km... So after very long (hrs) but short (km) journey I didn´t reach Leon, I had to stop in a quite big town called Estelì. Once I was trying to get out of Texaco to the town center I realized sth funny & strange. In Nicaragua streets don´t have names. For locals, I believe, it doesn´t make any difference, but for everyone else does. They use characteristic points to indicate directions, let´s say two block left and one right form the corner of blue church with the post office.I didn´t even know how to ask for my hostel! ( taxi driver didn´t know the name- Lazy Turtle*!) After a BIT I got there... they told me that I should have told the taxi driver to take me to the old kindergarten...cool... The very next morning I caught a bus to Leon. The chicken bus fit a hundred sitting ppl, at least dozen standing (I was one of them) and couple more on the roof... three hours without air, sweating... once I got to Lean I was wasted... and again problem with the streets naming...at least this hostel was 2 blocks away from the main square...
It started raining about six o´clock, I though cool, maybe it will cool down air and refresh a bit. It was raining, showering, later thunderstorm started and I was stuck in
Cyber for one hour without any electricity waiting for rain to stop... I was getting back rending through rapid streams running on the sidewalks... I got back to the hostel soaked and soaked. It stop raining about six in the morning, just before sunrise.
The next day I went ashborading which is basically the same as snowboarding but instead of snow there is volcanic ash. Cool!

POSTCARDS: Dear friends, if you wish to receive a postcard just send me your home address to my e-mail or fb...


* anyone can answer why hostels have so strange names such as bearded monkey, black flaming, lazy turtle, jungle party?