Monday, 20 June 2011

Rio Dulce







Podroz z Utily do Puerto Barrios byla dluga, bardzo dluga, siedem przesiadek i znow diabelsko kolysalo na katamaranie. Ale to nie Puerto Barrios bylo celem mojej podrozy. Nastepnego dnia rano tuz o swicie poplynalem lancha do Livingstone-osady garifunskiej.

Garifunczycy
inaczej Garinagu, mieszkancy Livingstone i Belize, potomkowie afrykanskich niewolnikow przywiezionych tu przez brytyjczykow w XVIII wieku. Daja oni kompletnie nowe oblicze Gwatemali, jeszcze bardziej zrelaksowane, ale tez co bardzo wazne pogodne i radosne. Z Afryki przywiezli ze soba muzyke-magiczne bebny; pyszne jedzenie-chleb kokosowy i placki bananowe.

Z Livingstone ruszylem dalej na poludnie z biegiem rzeki Dulce (na zdjeciach) z przystankami w goracych zrodlach, na ptasiej wyspie i w lagunie kwiatow. Mialem zostac gdzies tam, posiedziec dwa dni i ruszac na poludnie, ale ilosc komarow zmienila moje plany radykalnie i poplynalem dalej na poludnie przez El Estor i Teleman do Coban.
Jak juz wczesniej wspominalem czas w Ameryce Srodkowej mierzy sie inaczej. W Gwatemali odkrylem pewna zaleznosc, ktora na wlasne potrzeby nazwalem
Gwatemlskim Wspolczynnikiem Czasu(GWC).
Podroz z Rio Dulce do El Estor miala trwac 20 minut, u celu bylismy po 35 minutach (20/35=0.57); z El Estor do Teleman mialo byc dwie moze dwie i pol godziny, dojechalem po trzech i pol (120/210=0.57) i ostatnia czesc miala trwac trzy i pol dojechalismy prawie w szesc godzin (210/350=0.6). Grrr!
GWC= okolo 1.6
Nastepnego dnia jadac do Semuc Champey uzylem mojego wspolczynnika i sprawdza sie:)
Po ciezkim i dlugim dniu (drugim w podrozy) padlem, nastepnego dnia mialem zobaczyc Semuc Champey i Grutac Lanquin.

Way from Utila to Puerto Barrios was really long, I had to change buses 5 times and there was a very bumpy boat ride. Puerto Barrios was not my destination though, it is just place, very odiouse place, form where you can take a ferry to Belize or lancha to Livingstone, Garifuna village by the Amatique Bay.
Garifuna
Called Garinagu or Black Carib, people of Livingstone and Belize, descendants of African slaves brought here by English in XVII century. Garifuna shed a new light on Guatemala, they are more relaxed and damn happy. From Africa they brought music- drums and drums, amazing cuisine-coconut bread and banana cake and easiness .
From Livingstone I took one more lancha to get to Rio Dulce. Originally I planned to stay in a finca by Rio Dulce, but in a wet season mosquito are more hungry, so I continue to Rio Dulce (town), from there to El Estor, Teleman and finally to Coban.
I already mentioned that they measure time in a different and unique way here, in Guatemala I found a special factor that describes it and I called it
Guatemalan Time Factor (GTF).
Travel from Rio Dulce to El Estor should take about 20 minutes it was 35 (20/35=0.57); from El Estor to Teleman maximum 2.5 h, I arrived there after 3.5 hrs(120/210=0.57); and finally form Teleman to Coban it took almost six instead of three and a half(210/350=0.6).
GTF=1.6
If you use it it should be more less correct:)
I checked it the next day traveling to Semuc Champey, yeah it works!
After a very long day I got to Coban...next day I am heading to beautiful pools in Semuc Champey and mystic caves in Lanquin...


No comments: