Friday, 3 June 2011
Leon czyli Lew/ Leon means Lion
Po niewaskich dniach spedzonych w Salwatorze ruszylem na poludnie, do Nikaragui. Odleglosci w Ameryce Centralnej liczy sie nie w godzinach ale w dniach lub dobach. Nawet jesli mam do przebycia 320 km to musze na to poswiecic przynajmmniej dzien! Niestety autobusy noce nie kursuja, poza kilkoma, i tu na palcach jednej reki mozna policzyc. Po calym dniu spedzonym w autobusie docieram prawie do celu Estelì, sennej robotniczej miescowosci jakies 100 km od granicy z Hondurasem, tak jak spojrzycie na mape, zeby dostac sie z Salwatoru do Nikaragui trzeba przedsiewziac, niebezpieczna i mordercza podroz przez 2 granice, 7 gory i trzy lasy i chyba jedyny w tej czesci swiata tunel... Na miejscu dowiaduje sie pierwszej niewatpliwie frapujacej rzeczy: w Nikaragui ulice nie maja nazw... i teraz badz tu madry... Ludzie podaja kierunki wg pewnych punktow orientacyjnych, dla przyjezdnego nie jest to problem jesli punktem orientacyjnym jest kosciol z wieza, gorzej jak to jest zaklad fryzjerski gdzie wczesniej bylo przedszkole, i wszyscy mowia, ze przy przedszkolu skerc w lewo i potem jeszcze dwa kwartaly prosto i juz jestes...
Zdziwnony, wyruszam za piania koguta do celu upatrzonego dzien wczesniej. Moj przewodnik twierdzi, ze w Niakragui dwa miasta od zawsze rywalizowaly o prym, Leon i Granda, robily tez na lewo hiszpanow, budujac wieksze katedry niz byly w planach, wyzsze palace... Dzis widac dawny blask i splendor, ale przez lata zapuszczone maisto niszczeje i updada powoli... a szkoda Pierwszego wieczora, tak kolo szostej, zaczelo padac, mysle sobie pora deszczowa spoko, popada ze dwie godziny i amen. Po godzinie woda zaczela wylewac sie z ulic na chodniki ( zwazcie, ze tu chodnik jest przynajmniej 20 cm wyzej niz jezdnia) i zaczyna padac mocniej i mocniej, grzmiec i blyskac sie... w kafejce siedzialem dwie godziny, z czego godzine bez swiatla, bo wylaczyli zasilanie, w kinie dwie i pol... i ciagle pada. Do domu wracalem brodzac w strumykach plynacych chodnikami... padalo do szostej rano.. a potem jak z rana przygrzalo i znow trzydziesci piec kresek...
Nastepnego dnia czekal mnie ashboarding czyli taki snowboarding tylko, ze zamiast sniegu byl pyl wulkaniczny. Jazda! KARTKI: Obiecuje kartki. Wyslijce mi meja z adresem albo napiszcie na feju i juz leca. Zreszta czesci i tak juz wyslalem, a niektore nawet doszly!
In (Central) America they measure distance differently, saying rather 12 hours than 320 km... So after very long (hrs) but short (km) journey I didn´t reach Leon, I had to stop in a quite big town called Estelì. Once I was trying to get out of Texaco to the town center I realized sth funny & strange. In Nicaragua streets don´t have names. For locals, I believe, it doesn´t make any difference, but for everyone else does. They use characteristic points to indicate directions, let´s say two block left and one right form the corner of blue church with the post office.I didn´t even know how to ask for my hostel! ( taxi driver didn´t know the name- Lazy Turtle*!) After a BIT I got there... they told me that I should have told the taxi driver to take me to the old kindergarten...cool... The very next morning I caught a bus to Leon. The chicken bus fit a hundred sitting ppl, at least dozen standing (I was one of them) and couple more on the roof... three hours without air, sweating... once I got to Lean I was wasted... and again problem with the streets naming...at least this hostel was 2 blocks away from the main square...
It started raining about six o´clock, I though cool, maybe it will cool down air and refresh a bit. It was raining, showering, later thunderstorm started and I was stuck in Cyber for one hour without any electricity waiting for rain to stop... I was getting back rending through rapid streams running on the sidewalks... I got back to the hostel soaked and soaked. It stop raining about six in the morning, just before sunrise.
The next day I went ashborading which is basically the same as snowboarding but instead of snow there is volcanic ash. Cool!
POSTCARDS: Dear friends, if you wish to receive a postcard just send me your home address to my e-mail or fb...
* anyone can answer why hostels have so strange names such as bearded monkey, black flaming, lazy turtle, jungle party?
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment