I stalo sie. Nie wpuscili mnie na poklad! Frau, meda, szczerzuja, franca z niemieckich lini (?) lotniczych Conodr nie wpuscila mnie na poklad, ta fladra, orynarna bramaputra, samolotu z Frankfurtu do Panamy. Jak gdyby nigdy nic wziela moj bezcenny bilet i podarla na kawalki, mowiac: do Panamy obowiazuja bilety w dwie strony! (co jest nieprawda, trzeba miec jedynie bilet na dalsza podroz-np, autobusowy, ktory mialem!) Jak chcesz ( nie wiedzialem, ze jestesmy na ty!) to mozesz pobiec do sali C, masz jeszcze 15 minut moze zdazysz kupic bilet-mowi ta egzema. Moze.
Nie mialem czasu na zastanawianie, nogi za pas i rura. A za mna slysze kolejne osoby czlapia i sapia... Ow mysle sobie nie ja sam. Jako prowadzacy peleton dotralem do kolejnej fistuli z linii lotniczych i ona powiedziala, ta walpurgia, ta grymala, ze nie sprzedaje biletow, ale jej kolega (WTF) z biura podrozy obok, moze mi sprzedac ( smierdzialo mi to i smierdzi grubym przekretem)... Nie moglem placic karte, bo a jakze. Gdy wrocilem z bankomatu stalo 6 innych osob z podobym problemem a samolot juz stratowal.
Na szczescie(!) poznalem pare osob w tej samej sytaucji... Z pomoca Gosi ( niech Bog jej w dzieciach wynagrodzi), udalo mi sie kupic bilet na poranek dnia nastepnego do Mexico. Najtanszy bilet do Ameryki Centralej. Ehhh. Jeszcze kilka osob wybralo ten sam kierunek co ja... I spedzilismy mily wieczor na pustym lotnisku, przyspiajac na pasach bagazowych w oczekiwaniu na nasze plecaki.
Moral: nigdy nie kupuj biletow od linii czarterowych a przede wszytskim wystrzegaj sie CONDOR-a.
Do Ciudad de Mexico dolecialem po 40-godzinnej podrozy (sweet home Alabama). Wskoczylem do metra i dojechalem na TAPO, skad juz tylko 12 godzin do Huatulco. Po wielu godzinach podrozy wysiadlem w La Cruecita, o 10 rano, +32 i niebieskie niebo... CDN
So... I am not in Panama, this daughter of the bitch, pendeja, didn't let me enter on board. Why? She was claiming that I should have a return flight ticket ( according to panameñan law I don't -bus, ferry is enough!). But she was stubborn. She tore my ticket (my precious!) apart saying it is not valid anymore! (WTFF). She told me to run to the ticket hall C and buy the return ticket. Grrr. In my flip flops with the backpack and the sunglasses from Filipa I run as fast as I could... and I am telling u the airport in Frankfurt is not small, not at all. Once I get to the fucking Condor fucking ticket desk the other bitch said she cannot sell any tickets but her friend from the travel agency yes. (WTF no.2) Ok, I said ok, return from Panama... it was obviously more expensive than the one I had, I said whatever I just wanna go... and what? I couldn't pay with my card! So once again I run to the cash machine. When I got back the plane was already taking off... and by the counter there where 7 other disappointed ppl.
In couple of hrs I bought the cheapest ticket to Central America - Mexico... thanks to Gosia, Skyscanner and the very patient guy form other travel agency. I convinced guys to change destination from Panama to the cheapest ticket - Mexico ( as all backpackers count money).
Reflexion: Never fly with any charter airlines, especially with fucking Condor!
To Ciudad de Mexico I arrived after 40hrs journey, I just jumped into bus to Huatulco.
When I woke up in the morning I was already by the Pacific, it was bloody hot and humid. But...TBC
No comments:
Post a Comment